poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Epilogue

-Jelly! - zaśmiałam się widząc moją córeczkę. Ma na imię Jennifer, ale razem z Lou wymyśliliśmy 'Jelly' bo uwielbia żelki.
Jest moją małą królewną, dosłownie. Ma na sobie śliczną sukienkę i diadem. Nie wierzę że to Louis tak ją ubrał.. No bo ja bym przecież nigdy nie ubrała jej w sukienkę.
Moja mała królewna ma 5 lat i śliczne niebieskie oczy po tacie.
Jelly
-Na kolana przed królewną Jelly! - zawołał Louis. Zaśmiałam się.
Uwielbiam jak się tak bawią.
-Królową - poprawiła go córeczka. Śmiałam się jeszcze głośniej.
-Ej uważaj na mojego potomka - krzyknął Louis gdy położyłam dłonie na bolącym mnie od śmiechu brzuchu - To jest mój syn - nachylił się i cmoknął mój dość duży brzuch. Jestem w 8 miesiącu ciąży.
-Twój, twój.
-Mama... - Jelly podbiegła do nas.
-Czy ty jesteś zazdrosna? - zaśmiał się Louis. Jelly zrobiła obrażoną minkę - Oj przestań Jelly, Bardzo cię kochamy.
-Ale jak urodzi się Alex to nie będziecie mnie już kochać - wyszeptałam.
-Nie gadaj głupot Jelly - przytuliłam ją mocno - Spójrz na plusy, on będzie młodszy. Będziesz miała władzę nad facetem - zachichotała, a Lou obrzucił mnie oburzonym spojrzeniem.
-Mój syn nie pozwoli sobą rządzić!
-Chyba będzie musiał, w końcu Jelly jest królową.. - wskazałam jej mały diadem.
-No właśnie! - nasza córeczka założyła ramiona na piersi.
Zaczęliśmy się śmiać.
Jesteśmy małżeństwem już 7 lat. Louis prowadzi i swoją i moją firmę, choć od kiedy jestem w ciąży z Alex'em, robi sobie więcej wolnego by zajmować się mną i Jennifer.
-Kocham cię Lou, kocham cię Jelly - zaśmiałam się.
-Mamusiu - córeczka przytuliła się do mnie.
-Będziemy kochać cię tak samo jak wcześniej, braciszek też cię będzie kochał..
-A nie możecie go oddać?
Louis zrobił przerażoną i tym samym urażoną minę.
-Nie mów tak Jelly.
-Chcę mieć was tylko dla siebie.. - wtuliła się w mojego męża.
-Zawsze będziemy cię kochać Żelku - wymruczał w jej włosy Lou.
-To prawda skarbie - cmoknęłam ich w czoła - Żelusiu ty nasz - zachichotałam.
Jestem szczęśliwa. Tak bardzo go kocham..
A jak się zaczęło?

-To jest.. skacowana. 

Uśmiechnęłam się pod nosem.
A miałam tam tylko nocować, a teraz? Teraz mam z tym facetem jedno dziecko i drugie w drodze.. Ja go tak mocno kocham.
Patrzyłam Louis'owi w oczy i mogłam z nich odczytać tylko i wyłącznie miłość..

Tak szczerze to uważam ten blog za moją największą porażkę, większą nawet od Light in the tunnel, a tamten blog to naprawdę był do kitu.. 
Chyba jakoś nie umiem pisać romansideł, a ten blog był po to by to sprawdzić. 
No cóż, nie miałam już pomysłów na to jak jeszcze bardziej przesłodzić Debby i Lou, więc kończymy. 
Liczę że będziecie czytać inne moje blog :
Laurel i Niall WHAT NOW
Audrey i Zayn - WORDS AS WEAPONS
Ivette i Liam - UNCOVER
Do zobaczenia xx

7 komentarzy:

  1. Oooooo wielka szkoda bardzo lubiłam ten fanfic :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku nie mogłam uwierzyć że to już koniec :___:
    Dlaczego uważasz że to porażka? Mi się podobał i na pewno wrócę aby jeszcze kilka razy przeczytać historię Debby i Lou :)
    Nie wiem czy czytałam LITT ale na pewno nie można napisać, że ten blog jest zły!
    Szkoda, że to koniec :c
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo go lubiłam, nie uważam za porażkę, i szkoda że go zakończyłaś, no ale cóż...
    Zapraszam na moje ff http://in-my-world-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Żadna porażka... Był spoko, ale faktycznie, sama bym nie wiedziała jak to pociąnąć. Powodzenia w dalszym pisaniu :)
    Zapraszam do mnie :DD
    http://i-need-a-tough-lover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany... 3 razy czytałam " epilogue", nie mogę uwierzyć że to już koniec :( szkoda, podobało mi się...

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, uwielbiałam tego bloga, jeden z najlepszych jakie czytałam naprawdę :)
    Nigdy nie uważałam go za porażkę...
    Ale jeśli nie czułaś się w tym opowiadaniu, to przecież nie można się przymuszać do pisania, bo wychodzi z tego beznadzieja, bez składu i ładu.
    Na pewno będę czytać dalej losy Audrey, a co do reszty, muszę znaleźć trochę czasu na nadrobienie wszystkich rozdziałów :)
    Ja też będę na pewno często wracała do historii Debby i Lou <3
    Pozdrawiam
    ~Evil Queen.
    p.s. Zapraszam do siebie na http://under-the-hood-hides-a-love.blogspot.com/
    Może wpadniesz :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi tam się podobało! Ale jednak najbardzie zakonczenie. Kocham 100 procentowe happy endy.

    OdpowiedzUsuń