Rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób pełnoletnich.
Czytasz na własną odpowiedzialność.
Paryż. Mimo wszystko piękny.
On tu jest. Louis też tu przyjechał.
Widziałam go kilka razy. Wszyscy uczestnicy wycieczki mieszkają w hotelu. W nocy nie mogłam spać. Chciałam iść do Spencer'a ale uznałam to za zbyt.. niebezpieczne. Lepiej nie. Siedziałam na podłodze w windzie i słuchałam muzyki na słuchawkach. Była 2 w nocy, o tej porze nikt nie jeździł windą więc miałam spokój. Nagle się otworzyły, podniosłam wzrok i zobaczyłam coś czego nawet bym się nie spodziewała.
Louis.
Wbiłam wzrok w podłogę na której siedziałam. Pogłośniłam muzykę i próbowałam ignorować Louis'a.
Nagle ukląkł przede mną i wyrwał mi słuchawki z uszu. Spojrzał mi w oczy i wpił się w moje usta. Szybko zareagowałam kładąc dłonie na karku chłopaka i oddając zachłannie pocałunek.
-Louis - wysapałam.
-Tęskniłem Debby - podniósł mnie z podłogi, i przycisnął swoim ciałem do ściany windy. Wsunął dłonie pod moją koszulkę.
-Louis.. Kamery - wyszeptałam przypominając sobie że w prawie wszystkich windach w takich hotelach są kamery.
-No tak. Nie chcemy robić im darmowego porno - uśmiechnął się do mnie i wcisnął guzik 5 piętra.
-Żyjesz? - warknął Louis. Zamrugałam kilka razy.
-Słucham?
-Wgapiasz się w moje buty od kilku minut.
-Przestań być dla mnie taki oschły! - wyszeptałam.
-Co?
-Nic ci nie zrobiłam - wstałam z podłogi.
-Nic? Kochałem cię a ty bezczelnie kłamałaś! Pisałem listy, uznałaś że to ktoś inny...!
-Po pierwsze, wytłumaczyłam ci czemu wyszło na to że kłamałam. Po drugie, gdybyś normalnie podpisał się 'Louis' było by mniejsze zamieszanie!
-Myślałem że jesteś na tyle rozumna że się domyślisz.
-Uznałam że mnie nienawidzisz - wyszeptałam. Złapał mnie za brodę i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.
-Debby ja... - drzwi od windy się otworzyły, a w nich stanęła Miley i Ariana. Obie stały wryte - Ari..
-Nie wierzę Louis! Powiedziałeś że..! Powiedziałeś... - Ariana zrobiła się cała czerwona. Cofnęłam się o krok bo bałam się że wybuchnie - Powiedziałeś że Deborah Hathaway... - dyszała za złości. Zmarszczyłam brwi.
-Co o mnie powiedziałeś? - spytałam patrząc to na niego to na Arianę.
-Nie ważne - warknął.
-Dzień Dobry jestem Miley - powiedziała szybko Miley chcąc chyba rozładować atmosferę.
-Louis powiedz! - złapałam go za ramię.
-Co tu się dzieje? - Spencer. Jeszcze jego brakowało.. - Cisza! - wszyscy ucichli. Spuściłam wzrok - Uczniowie do swoich pokoi, natychmiast! - niepewnie ruszyłam razem z Miley i Arianą przez korytarz. Ariana nadal dyszała ze złości. Miley poszła ze mną do mojego pokoju.
-Co to za facet? - zapytała po chwili.
-Louis..
-Ten którego kochasz? - zrobiła wielkie oczy. Pokiwałam głową.
-Wczoraj był w Akademii z Arianą, a teraz przyjechał za nami do Paryża.
-Kręci z Arianą? A ja myślałam że no wiesz.. ona jest taka perfekcyjna i tak dalej..
-Pewnie ją puknął - mruknęłam - A ja go tak kocham.. - położyłam się na łóżku.
-To mu to powiedz..
-Nie umiem.
-Po prostu.. Normalnie.
Spacer po Paryżu w towarzystwie Miley, coś niezapominanego.
Ona nie umie ni w ząb francuskiego.
Uczyłam ją paru słów gdy krążyłyśmy wokół wieży Eiffela.
-Bonjour! - wrzeszczała biegając w fontannie.
-Wyłaź! - syknęłam. Kupiłyśmy sobie kilka butelek wina chcąc zrobić babski wieczór. Opróżniłyśmy jedną i zaczęło mi szumieć w głowie. Miley wpatrywała się w ścianę.
-Patrz.. Motyl.. - wskazała ścianę. Szczerze? Nie byłam aż tak pijana by widzieć te jej motyle..
*Louis*
Cały czas myślałem o Debby. Leżałem na łóżku wpatrując się w sufit. Czemu musiała mi aż tak zawrócić w głowie? Usłyszałem pukanie do drzwi. Nie chętnie podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Jest noc, kto o tej porze przychodzi do ludzi?
Patrzę na osobę za drzwiami. No tak, to jest Debby, tego nie ogarniesz...
-Czego chcesz? - warknąłem na dziewczynę. Miała na sobie szlafrok który po chwili zsunęła. Szczęka mi opadła gdy zobaczyłem jej czerwoną koronkową bieliznę - Deborah?
-Kocham cię Louis - wyszeptała rzucając się na mnie. Objąłem ją mocno pogłębiając pieszczotę. Popchnęła mnie na łóżko i stojąc przy łóżku zdjęła seksownym ruchem stanik, a ja przełknąłem ślinę. Weszła na łóżko i usiadła na mnie okrakiem. Wpiła się w moje usta siedząc na moim kroczu. Zaczęła poruszać się w tył i w przód - Kocham cię.. - wymamrotała ponownie. Miałem na sobie spodnie od piżamy których Debby po chwili się pozbyła. Trzepocząc rzęsami wzięła do ust moją męskość. Odchyliłem głowę sapiąc cicho.
-Debb...
Prawie doszedłem gdy nagle wyjęła go ze swojej buzi.
-Kocham cię Louis..
-Wiem Debb.. Ja ciebie też.. - zdjęła bieliznę i nabiła się na mnie, siedząc okrakiem na mnie. Poruszała się dość szybko - De.. Debb..
-Cii - pocałowała mnie namiętnie ruszając się coraz szybciej. Wygięła się w łuk jęcząc cicho. Ujeżdżała mnie cały czas póki nie doszedłem wypełniając ją do reszty. Nachyliła się do mnie i pocałowała intensywnie - Kocham cię..
Wstała, założyła szlafrok i wyszła.
Mam nadzieje że to nie był sen..
Wstała, założyła szlafrok i wyszła.
Mam nadzieje że to nie był sen..
*Deborah*
Obudziłam się na jednym łóżku z chrapiącą Miley. Szturchnęłam ją lekko żeby się zamknęła. Łeb mi pęka, a ona chrapie mi nad uchem.
Przypomniałam sobie to jak poszłam do Louis'a. O Boże.. Poczułam rumieniec na policzkach. Alkohol dodał mi pewności siebie.. Tak po prostu tam poszłam i się bzykaliśmy. Przejechałam dłonią po twarzy.
-Nie ważne - podeszłam do szafy i ubrałam się. Wsiadłam do windy z zamiarem udania się na śniadanie. Nie obyło by się bez krępującego spotkania z Louis'em.
-Witaj Deborah - uśmiechnął się do mnie i stanął obok.
-Louis, ja chciałam ci wyjaśnić to co się wczoraj.. - nie skończyłam zdania bo wpił się w moje usta.
-Zapomniałaś wczoraj - z kieszeni wyjął komplet mojej czerwonej bielizny. Szybko schowałam to do kieszeni jeansów.
-Często nosisz moją bieliznę w kieszeni? - syknęłam.
-Jak często się da - cmoknął mnie w usta i wysiadł z windy. Czerwony materiał wcisnęłam głębiej do kieszeni by nikt nie zobaczył. Nie będę się wracać trzy piętra w górę by odłożyć stanik.
A może jednak powinnam..
-Debby! A co my tu mamy? - Owen (blondyn, przystojny, gwiazda drużyny naszej szkoły, i uwielbia mi dokuczać) wyciągnął z mojej kieszeni czerwony stanik - Uhuhuhu... Seksi - zawołał rzucając moim stanikiem do Ben'a, jego kolegi.
-Mogłabyś to teraz założyć Debb? - krzyknął z drugiego końca sali Ben.
-Nie zasłużyłeś Ben - wyciągnęłam rękę by przeszedł i podał moją bieliznę - Oddaj.
-Pod warunkiem że mi się kiedyś w nim pokażesz.
-Okej - jego oczy zabłyszczały. Od razu przybiegł i podał mi stanik - Ale nie określiłeś kiedy - schowałam biustonosz i wystawiłam język. Zjadłam coś tam i wyciągnęłam skacowaną Miley z pokoju.
-Daj mi umrzeć w spokoju - jęknęła.
-Nie. Idziesz się ubrać, potem coś zjeść.
-Nie chcę..
-Tak jakbyś miała cokolwiek do powiedzenia - przewróciłam oczami. Wepchnęłam ją do jej pokoju, oparłam się o ścianę w rogu korytarza i przypomniałam sobie wczorajszą noc. O ja cię..
Poczułam jak ktoś mnie obejmuje po czym przyciska swoje usta do moich. Otworzyłam oczy.
-Spencer? - wyszeptałam nerwowym głosem.
-Ma Belle.. Tęskniłem.. - znów mnie pocałował.
-Oh..
Wpił się w moje usta układając dłonie na mojej tali.
-Spencer.. A jak ktoś zobaczy? - wyszeptałam. Po prostu.. Nie tyle co martwiłam się tym że ktoś teraz wyjdzie na korytarz. Chyba nie umiałam całować się ze Spencer'em podczas gdy zaledwie kilka godzin wcześniej uprawiałam seks z Louis'em..
Boże! Czemu ja musiałam to tak wszystko zagmatwać?!
-Masz rację Ma belle.. Miłego dnia.. Przyjdziesz dziś wieczorem? - wyszeptał mi do ucha. Przełknęłam głośno ślinę i pokiwałam głową.
Poszedł.
Kurwa. Jeszcze bardziej zamieszałam.
Szkoda mi Spencer'a ;c
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że między Debby i Louisem będzie dobrze *.*
Boże uwielbiam Miley <3
Jedna z najlepszych bohaterek w tym opowiadaniu <3
Hahahahaha i te motyle :D
Nie wierzę, Debby? Ty niegrzeczna :o
Ach Louis nawet nie protestował :D
Czekam na kolejny rozdział <3
~Evi, Queen.
Boski :*
OdpowiedzUsuńoch wspaniały jak zresztą wszystkie ~Lulu G.
OdpowiedzUsuńZnajomy mi jeden wątek... :)
OdpowiedzUsuńHoho co tu się dzieje ! Extra rozdział. :)
OdpowiedzUsuń