czwartek, 17 lipca 2014

Chapter 3

Kursywa to wspomnienia :)

-Ten układ byłby dobry gdyby na serio nie było uczuć. Gdyby się nienawidzili byłby jeszcze lepszy - powiedziałam gdy film się skończył - Albo gdyby się nie znali - sięgnęłam po kolejny kawałek pizzy.
-Wymyślasz - mruknął Louis.
-No ale...
-Oni też myśleli że dadzą radę uprawiać sam seks bez uczuć.. - zabawne było dyskutować z nim na ten temat - Ale tak na serio się nie da choć.. - zaciął się.
-Choć co? - spojrzałam uważnie na niego.
-Nie powinienem...
-Mów - zażądałam - Mów albo sobie idę.
-Jesteś okropna - mruknął.
-No widzisz, jednak tak sądzisz - wyszczerzyłam się.
-Nie!
-Więc mów.
-Jedna moja znajoma uprawiała sam seks, bez żadnych uczuć, bo kochała innego..
-To czemu puszczała się z tamtym?
-Nie puszczała się! - zawołał. Zmarszczyłam brwi.
-Sorry.. no więc dlaczego z tamtym uprawiała seks skoro kochała innego..
-Bo nie mogli być razem - wziął ostatni kawałek pizzy. Ziewnęłam przeciągle - Spać?
Zagryzłam wargę i pokiwałam głową. Wstał z kanapy i wziął mnie za rękę. Zaprowadził korytarzem do jakiegoś pokoju. Ładne pomieszczenie z dużym łóżkiem.
-Coś jeszcze? Szklankę mleka? Kołysankę? Buzi na dobranoc?
-Święty spokój? - mruknęłam z uśmiechem. Westchnął i zamknął drzwi. Zdjęłam z siebie obcisłe dżinsy i położyłam się w bluzce i majtkach do łóżka.

~7 lat temu..~
Wyjrzałam przez okno na nasz ogród. Duży piękny ogród. Usłyszałam krzyki kłótni moich rodziców. 
Wyszłam ze swojego pokoju i zobaczyłam tatę i mamę. Mama spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach. 
-Debby? Idź do kuchni, weź szklankę z wodą i zanieś ją chłopcu który pracuje teraz w naszym ogrodzie, dobrze skarbie? - powiedziała drżącym głosem. Pokiwałam głową i poszłam do kuchni, Pani Isabelle, kucharka, podała mi szklankę z wodą. Ruszyłam do ogrodu. Przystanęłam w miejscu widząc chłopaka który teraz grabił liście. Przełknęłam ślinę i ruszyłam w jego kierunku. Był ładny, nie miał na sobie koszulki co mnie.. hmm.. jak to się mówiło.. onieśmieliło! Tak. W sumie było gorąco jak na początek jesieni. Jak nie w Doncaster. 
-Ymm Hej - wyszeptałam. Zwrócił na mnie swoje niebieskie oczy - Przyniosłam ci.. wody - wyjąkałam. Przejął ode mnie szklankę i jednym duszkiem opróżnił ją - Chcesz jeszcze? 
-Nie, dzięki - mruknął.
-A może co innego? 
-Możesz za mnie popracować - uśmiechnął się. 
-Chętnie, ale dostałbyś za to ochrzan od mojego ojca - wzruszyłam ramionami.
-Niby czemu? - mruknął wracając do grabienia. Mimo to mówiłam dalej. 
-Nie pozwala mi pracować. Mam być królewną. 
Spojrzał na mnie z jeszcze większym uśmiechem na twarzy. 
-Widać że słabo ci idzie, bycie księżniczką - odparł spoglądając na mnie. 
-Nie lubię sukienek - westchnęłam patrząc na swoje dżinsowe spodnie. 
-Na bale i przyjęcia również idziesz w spodniach?
-Nie, tata każe zabierać służbie każde moje spodnie, tylko bym założyła spódnice lub sukienkę. 
-Cieszę się. 
-Z tego że zabierają mi spodnie?
-Że nie jesteś snobką, tak jak reszta dziewczyn z tej okolicy. 
-U ilu z nich pracujesz? 
-W każdym z domów na tej ulicy. Muszę pomagać mamie. Mam 5 sióstr - wyznał mi. 
-To.. dużo. Musisz mieć powodzenie u dziewczyn. Wiesz co lubi płeć przeciwna..
-No właśnie nie. Przez pracę i szkołę nie spędzam dużo czasu w domu, z siostrami i tym podobne.. Widuje je raz na jakiś czas..
-Przykro mi - wyszeptałam - Idź. Spędź czas z rodziną. Rodzice się kłócą, nawet nie zauważą że cię nie ma.. - wymamrotałam. Spojrzał na mnie jakbym żartowała - Mówię serio. A jakby co ja to skończę. 
-Dziękuje Debby. 
-Skąd wiesz jak...
-Wszyscy to wiedzą. Bogate dziewczęta są znane - uśmiechnął się. 
-A jak ty się nazywasz? 
-Louis. Louis Tomlinson - wyszczerzył się. Nachylił się do mnie i pocałował w policzek. Złapał koszulkę leżącą na ziemi i nałożył ją. Poszedł w kierunku bramy i zniknął mi z oczu. Rumieniąc się przyłożyłam dłoń do policzka. Czułam się tak.. dobrze. 

Mogłam mu powiedzieć prawdę. Ale miałam spędzić tu jedną noc. Teraz by mi nie uwierzył. Twierdziłby że podszywam się pod bogatą dziewczynę by mu się przypodobać, dlatego że on ma kasę. Schowałam twarz w dłonie.
Głupia Głupia Głupia
Jęknęłam i położyłam się na łóżku przytulając twarz do poduszki.
-Ale ty jesteś głupia Deborah - mruknęłam do siebie. Deborah Harrison. Nie mogłam spać. Po godzinie leżenia i wpatrywania się w sufit zwlekłam swoje zwłoki z łóżka i wyszłam z pokoju. Cisza, i ciemno. Ruszyłam korytarzem od pomieszczenia w którym spałam. Pozwiedzam. No skoro mam tu być przez 7 dni, to warto znać dom. Znalazłam łazienkę, drugą, bo jedną podobno miałam w pokoju. Usłyszałam ciche chrapanie z pokoju po lewej stronie. Moja osoba jest bardzo wścibska, wsunęłam głowę do pomieszczenia i zobaczyłam Louis'a. Spał. Bez koszulki. Zagryzłam wargę widząc jego tatuaże które wcześniej okryte były koszulką. Chciałam wyjść, a podłoga pod moimi stopami zaskrzypiała. Głupia podłoga! Głupia Deborah że w ogóle tu zajrzała.. Chrapanie ucichło. Myślałam że śpi dalej, więc próbowałam znów wyjść. Ponownie skrzypnęła podłoga. Jebane deski! Louis podniósł się i zapalił lampkę nocą przy jego łóżku. Przetarł oczy i spojrzał na mnie mrużąc je przez jasne światło.
-Debby? - wychrypiał. Chrząknął by jego głos wrócił do normy - Czemu nie śpisz? Jest 2 w nocy.. - spojrzał na zegarek również stojący na szafce nocnej.
-Ja.. - wyjąkałam - Nie mogę zasnąć.. - wyszeptałam. Poklepał wolne miejsce na jego dużym łóżku. Popatrzyłam na niego niepewnie.
-Po prostu usiądź.. - mruknął. Ruszyłam w jego stronę cały czas ciągnąc bluzkę do dołu, bo była za krótka, a nie szczególnie zależało mi na pokazywaniu mu mojej bielizny. Usiadłam na łóżku - Masz jakieś problemy ze snem? - ponownie przetarł oczy.
-Zwykle nie.. może to przez podróż, wrażenia, nowe miejsce.. - wzruszyłam ramionami - Przepraszam że cię obudziłam.. Po prostu chciałam się zapoznać z twoim domem..
-Nie ma sprawy - ziewnął. Zrobiło mi się na serio głupio.
-Czym się zajmujesz? - zapytałam żeby wypełnić tą ciszę.
-Mam firmę. Prowadzę ją z przyjacielem. To znaczy z Liam'em, był na spotkaniu w Stanach - wymamrotał. Cały czas ziewał, a ja czułam że nie zasnę - Może teraz zaśniesz?

~Louis~

Dziewczyna wzruszyła ramionami. Miałem wrażenie że zaraz zasnę, ale nie wypada zasypiać skoro ona nie śpi. Siedziała obok mnie i wpatrywała się w swoje dłonie którymi się bawiła. Naprawdę wydawało mi się że ją znam. Ale.. no nie wiem.. Niby skąd? Jest pierwszy raz od 7 lat w Anglii, więc w sumie nie możliwe. 
-Możesz mi coś opowiedzieć? Od historyjek zasypiam.. - poprosiłam. Przewróciłem oczami. Co ja mógłbym jej opowiedzieć? - Nie wiem, zaśpiewaj chociaż - zachichotała. Jęknąłem cicho. 
Zacząłem coś nucić. 
-And maybe that's the reason that you talk in your sleep. And all those conversations are the secrets that. I keep. Though it makes no sense to me.*
Śpiewałem jeszcze chwilę aż zobaczyłem jak przymyka oczy i pochrapuje cicho. Oparła głowę na moim ramieniu i spała. Przełknąłem ślinę. Chciałem ją położyć, ale burknęła coś i wtuliła we mnie. O.. miło. 

*One Direction - Little Things

2 komentarze:

  1. Jejciu to jest cudowne :* proszę o dłuższe rozdziały :D xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę cudo i jeszcze ona się do niego przytuliła :)))

    OdpowiedzUsuń