Co ja robię? Co ja ze sobą robię?! Siedziałam na kolanach Louis'a który muskał delikatnie moje usta.
Dla niego jestem Deborah Harrison.. Czuję potworne wyrzuty sumienia. Odsunęłam się od niego lekko i zeszłam z jego kolan. Odwróciłam wzrok.
-Debby? Co się stało? - wymruczał próbując ponownie się do mnie przysunąć. Wstałam z kanapy.
-Przepraszam Louis.. Muszę na chwilę.. - uciekłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i wzięłam kilka głębokich oddechów.
-Wszystko w porządku?
-Tak.
-Idę do gabinetu, jakby coś - wymamrotał i oddalił się. Policzyłam do stu i wyszłam z pokoju. Poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Wiadomości. Jakaś blondynka mówiła wiadomości z kraju, aż nagle na ekranie zawisło moje zdjęcie.
-"19nastoletnia Deborah Hathaway, córka sławnego biznesmena Paul'a Hathaway, zaginęła kilka dni temu. Jeżeli ktokolwiek widział zaginioną proszony jest o kontakt z policją lub telewizjom. Jest przewidziana nagroda za znalezienie Debby" - przełknęłam głośno ślinę słuchając machinalnego głosu kobiety. Louis wszedł do salonu w momencie w którym wyłączyłam telewizor.
-Idziemy zjeść coś na miasto? - zaproponował. Na miasto? A jeżeli ktoś mnie rozpozna?!
-Lou.. Nie chcę wychodzić - wyszeptałam. Chłopak westchnął i cmoknął mnie w czoło. Wrócił do gabinetu. Zrobiłam nam po herbacie i poszłam do gabinetu. Postawiłam filiżankę na biurku przy którym siedział wlepiając wzrok w laptopa. Stanęłam za nim i przytuliłam się. Patrzyłam co przegląda. Wiadomości. O ja pierdole.. Jechał cały czas w dół strony. Chciałam zamknąć komputer gdy pokazał się moje zdjęcie i informacje o moim zaginięciu. Chciałam wyłączyć laptopa ale Louis mnie powstrzymał. Schowałam twarz w dłoniach.
-Okłamałaś - powiedział tylko - Okłamałaś.
-Louis..
-Czemu mi nie powiedziałaś?! - wrzasnął. Na chwilę straciłam oddech. Bez skutku starałam się złapać powietrze do płuc - Dlaczego kłamałaś mówiąc że jesteś Deborah Harrison?
Nie krzyczał, patrzył mi w oczy, a jego wzrok przepełniony był bólem.
-Louis.. Nie chciałam żeby wszyscy widzieli we mnie kasę mojego ojca. Poza tym.. później zacząłeś opowiadać o tej dziewczynie sprzed 7 lat, o mnie.. uznałam że dobiłabym się wyznając ci że skłamałam i to ja nią jestem..
-Ja chyba wiedziałem.. Widziałem po twoich oczach, wiesz? Były podobne do jej oczu.. Takie podobne - podszedł do mnie i nachylił się do mnie - Jesteś dla mnie ważna. Ale ja nigdy nie wybaczam kłamstwa.
Poczułam łzy w oczach.
-Louis - wyszlochałam.
-Masz laptopa. Znajdź sobie jakiś hotel - warknął i wyszedł. Zsunęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze. Objęłam podwinięte nogi ramionami i płakałam. Wiedziałam że tak będzie. Ryczałam cały czas póki nie zasnęłam.
Parę godzin później obudziłam się w swoim pokoju przykryta kołdrą. Czułam potworny ból głowy od płaczu. Oczy mnie piekły. Zobaczyłam gorący kubek z herbatą na szafce i proszki przeciw bólowe. Połknęłam tabletki i popiłam. Wyszłam niepewnie z pokoju. W salonie zobaczyłam Harry'ego.
-Hej - wychrypiałam. Spojrzał na mnie kątem oka po czym wlepił wzrok w laptopa którego trzymał na kolanach.
-Cześć - mruknął głosem wypranym z emocji.
-Gdzie jest Louis?
-Nie ważne.
-Dla mnie ważne.
-Zarezerwowałem ci tydzień w hotelu - powiedział podając mi kilka kartek - Później sama musisz sobie coś znaleźć.
-Ale..
-Spakuj się. Lepiej żeby cie nie było kiedy wróci - mruknął podnosząc się z kanapy, laptopa włożył pod pachę - taksówka będzie za pół godziny.
Brawo Debby. Wszystko zjebałaś.
Z łzami cieknącymi wrzucałam ciuchy do walizki. Napisałam kilka słów do Louis'a i położyłam list na blacie. Wyszłam na dwór, zadzwoniłam na policję. Odwołałam taksówkę i czekałam na przyjazd policji. Powiedziałam że jestem Deborah Hathaway i że jestem cała, chwilowo przebywałam w Londyńskim parku.
Po godzinie jechałam już na lotnisko w radiowozie. Wale to..
Wieczorem słuchałam opierdolu od ojca. Nawet mama tu przyjechała.
-Deborah czemu uciekłaś? - powiedziała zmartwionym głosem. Gdybym jej nie znała, uwierzyłabym w to że się martwi. Ale ona się martwi tylko o siebie.
-Nie będę mieszkać w internacie.
-Otóż będziesz. Jutro nawet już tam będziesz - zawołał ojciec - Rzeczy masz już spakowane, a teraz do samochodu! - złapał mnie za ramię i wyszarpał na dwór. Wrzucił mnie do samochodu. Rozpłakałam się. Ja chcę do Lou...
Późno w nocy dojechałam na miejsce. Wielka szkoła. Budynek jak ze średniowiecza..
-Powodzenia Debby - powiedział Ed po czym odjechał. Wytarłam mokre oczy i weszłam do budynku, od progu powitała mnie kobieta z ciemnymi jak noc włosami.
-Ty pewnie jesteś Deborah? - kiwnęłam głową - Witam w mojej szkole. Jest już cisza nocna, więc zaprowadzę cię do twojego pokoju, a jutro poproszę kogoś by cię oprowadził, dobrze? - znów pokiwałam głową. W drugim skrzydle budynku znajdowały się sypialnie dla uczennic. Naprzeciw jak się patrzyło z okna mojego malutkiego pokoju była szkoła dla chłopców. Rzuciłam wszystko na podłogę i zakopałam się w pościeli nawet nie zdejmując ciuchów.
Przypomniałam sobie ciepło ciała Louis'a i zasnęła.
Rozdział do dupy, ale pisany na szybko żebyście cokolwiek dzisiaj mieli..
Lecę oglądać po raz 4 dzisiaj This Is Us xD
O ja pierdole :o
OdpowiedzUsuńCo tu się porobiło? :o
Boże biedny Lou ;c Biedna Debby ;c
Czemu Harry był taki oschły?
Co teraz będzie? Boże jak jej ojciec mnie wkurzył -.-
Zabiłabym -.-
Pisz szybko, następny <3
Czekam z niecierpliwością *.*
~Evil Queen.
p.s. Zapraszam do siebie na http://under-the-hood-hides-a-love.blogspot.com/
OMG ! <3
OdpowiedzUsuńNEXT !
O rzesz w mordę ;o
OdpowiedzUsuńChciałam, żeby Lou się dowiedział, ale nie w ten sposób ;o
Wszystko miało by pięknie ładnie a ona wszystko zepsuła ;//
Szkoda mi jej i szkoda mi Lou. ;c
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży ;))
Do następnego. Pisz szybko ♥ xx.
To jest takie wciągające ! ♥
OdpowiedzUsuńświetny <3 <3
OdpowiedzUsuńTo jest mój ulubiony twój blog! Jejku szkoda, że teraz Louis się wkurzył :c
OdpowiedzUsuńKocham to fanfiction ;)
OdpowiedzUsuńCudowne *.*
OdpowiedzUsuń